piątek, 10 kwietnia 2015

Wioska Propagandy.

Sąsiad to największy wróg. Zawsze trzeba mu pokazać, że się jest lepszym, bogatszym i uświadomić go że on nigdy nie ma racji. Oczywiście on jest największym przysłowiowym dziadem Taka jest obecnie opinia. Słuszna czy nie słuszna, to już zależy. Ale nie będę tutaj pisał o stosunkach sąsiedzkich, na skale podwórkową. Opiszę miejsce gdzie jeden sąsiad, chce przekonać drugiego o swojej wyższości. Mianowicie o Korei Północnej. Tej komunistycznej. A dokładnie o ich ,,mieście" Kijong-dong.

Kijong-dong to w zasadzie wieś a nie miasto. W sumie trudno nazwać ten twór wsią. W każdym razie jest to ,,miejscowość" która leży w koreańskiej strefie zdemilitaryzowanej. Oczywiście w Korei Północnej. Ale z czego słynie ta miejscowość? Jest ona typową propagandą.



Kijong-dong jest jedyną miejscowością którą można zobaczyć zza granicy, czyli z Korei Południowej. I dlatego ona jest wybudowana tak, aby na południu pomyśleli, że u ich sąsiadów nie jest tak źle, przeprowadźmy się tam. Teraz opiszę to miejscowość, bo jadę ogólnikami. Jest ona, bardzo prawdopodobnie, zamieszkana przez nikogo. Zero żywej duszy. Co prawda władze Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD) podają że miesza tam 200 rodzin, że znajdują szkoły, od podstawowej do średniej, że jest szpital i inne placówki. Niestety tam tego nie ma. Znajdują się tam tylko puste szkielety betonowych budynków, pomalowane na jaskrawe kolory, z jaskrawym dachem i z pozorną energią elektryczną.

W Kijong-dong zostały też zamontowany megafony które nadawały materiały propagandowe skierowane na południe. Pierwotnie wychwalano w nich Koreę Północną i zachęcano do przeprowadzki na ich stronę, potem już leciała komunistyczna propaganda i patriotyczna muzyka marszowa. Ponadto w tej miejscowości wybudowano wielki maszt z wielką flagą. Te przedsięwzięcie było odpowiedzią na budowę przez Koreę Południową również dużego masztu. Północny maszt ma wysokość 160 m, a flaga ma 270 kg. Sporo. Aktualnie jest trzecim, co do wielkości, masztem z flagą, na świecie. Tą całą ,,konkurencje" nazwano wojną masztową.




Źródła;
  1. Tran, Mark (2008-06-06). "Travelling into Korea's demilitarised zone: Run DMZ"

  2. "A Sightseeng Guide to Korea", Pang hwon Ju i Hwang Bong Hyok, Foreign Languages Publishing House, Pyongyang, DPRK. 1991

  3. Potts, Rolf. Korea's No-Man's-Land. Salon, 3.02.1999r.

  4. Tom O'Neill, "Korea's DMZ: Dangerous Divide". National Geographic, lipiec, 2003.

  5. Potts, Rolf. Korea's No-Man's-Land. Salon, 3.02.1999

  6. Kijŏng-dong, North Korea « Daily Propaganda

  7. http://upandgone.wordpress.com/2011/05/07/top-10-crazy-facts-about-kim-jong-il/

  8. "CNN.com - Korea's DMZ: 'Scariest place on Earth' - 20.02.2002".

czwartek, 9 kwietnia 2015

Grenlandia - największa wyspa na świecie.

 Wyspa. Co to jest tak w ogóle? Jest to fragment lądu, który jest otoczony ze wszystkich stron wodą. Można by powiedzieć że cały ląd na ziemi jest wyspą a nie kontynentem, ale kiedyś wymyślono że nie jest tak. Obecnie największą wyspą jest Grenlandia, a najmniejszy kontynentem jest Australia. Co do wysp, bardzo dużo ludzi widziało je. Nie wszyscy, wiadomo że górale mają utrudniony dostęp. W każdym razie ja nie raz, nie dwa przebywałem na wyspie. Na jeziorze położonym koło mojej malowniczej miejscowości, czyli jeziorze Jedwabskim, jest wyspa o nazwie Tumidaj. Ale nie zajmę się tą wyspą, bo za bardzo nie ma o niej co pisać, napiszę o Grenlandii.

 Grenlandia to największa wyspa. Ma powierzchnie 2,166,086 kilometrów kwadratowych. Jest mniej więcej 7 razy większa od Polski. Czyli jest ogromna. Ale skąd ta nazwa Grenlandia. Jeżeli nazwę przetłumaczymy na Polski to wychodzi zielony ląd. Ale tam jest wielki lądolód, krótkie lato i tak dalej, więc dlaczego ta nazwa? Jest wiele hipotez. Gdy Eryk Rudy przypłynął na tą wyspę, mogło być wtedy ocieplenie klimatu i lato, które sprzyja rośliną które występują na wybrzeżu. Może też Eryk Rudy chciał przyciągnąć osadników na nowy ląd, i wymyślił taką nazwę. Wiadomo że Rudy jest fałszywy i kłamliwy. Jeszcze jest jedna opcja, że nazwa jest źle przetłumaczona, bo na starych mapach widnieje nazwa Gruntlandia, co odnosiło się do płytkich zatok. Pewnie już nigdy nie dowiemy się jak to było z tą nazwą.



Teraz co nie co o mieszkańcach. Może się nam wydawać, że mieszkają tam Eskimosi w domkach z lodu, zwanych igloo. Co prawda, są oni potomkami Eskimosów, ale nie lubią jak się ich tak nazywa. Po prostu są to Grenlandczycy. Mieszka tam 56.384 (stan lipiec 2014), czyli mniej więcej tyle ile jest mieszkańców w Raciborzu. Przy takiej wielkiej powierzchni wiadomo że gęstość zaludnienia jest mała bo 0,026 osób na kilometr kwadratowy. Mieszkańcy posługują się trzema językami, grenlandzkim, angielskim i duńskim.


To może co nie co o wyspie. Geograficznie należy ona do Ameryki Północnej, lecz politycznie do Europy. Dokładnie jest to Duńska wyspa. Jest ona autonomią. W sumie mnie to nie dziwi. To teraz coś na temat geografii tej wyspy. Ląd jest pokryty w 83% lądolodem. Z niego wystają góry, niektóre mają wysokość 3600 metrów. To więcej niż polski najwyższy szczyt. Zamieszkane  tereny to wybrzeża. Tam jest najbardziej sprzyjający klimat. Niestety nie da się tam uprawiać ziemi. Przede wszystkim jedzą ryby.

Grenlandia jest idealnym miejscem dla ludzi którzy cenią sobie ciszę, spokój i wielkie niezamieszkałe tereny. Brzmi fajnie, ale niestety temperatura, przynajmniej dla mnie, nie jest sprzyjająca. gdzie średnia temperatura w lipcu to 10 stopni Celsjusza. Ale kto co lubi. Tak czy siak, jak będziecie mieli okazje do odwiedzenia tej wyspy, to polecam.

środa, 8 kwietnia 2015

Wenus.

Aktualnie ludzkość chce odwiedzić inną planetę. Księżyc się znudził. Co prawda obecnie to tylko plany, ale kto wie, może za naszego życia, ktoś postawi nogę na obcej planecie, i powie jakieś budujące słowa, jak Niel Armstrong, stawiając pierwsze kroki na księżycu. Ale pierwsza obca planeta na której wylądujemy to ma być Mars. Dlaczego Mars a nie Wenus?

Wenus. Druga planeta w układzie słonecznym. Jest w odległości od 40 do 259 mln. km. od Ziemi. Jest to znacznie bliżej niż Ziemi do Marsa. Masa Wenus wynosi 0,857 ziemskiej, powierzchnia wynosi 0,902 ziemskiej, a grawitacja wynosi 0,904G. Na ziemi jest 1G. Te dane lepiej sprzyjają lądowaniu czy nawet kolonizacji, więc dlaczego ludzie uwzięli się na Marsa? A to przez atmosferę.





Atmosfera Wenus składa się przede wszystkim z dwutlenku węgla. Jest go tam ok, 96,5% względem reszty związków w atmosferze. Reszta to azot ok. 3,5% i śladowe ilości takich pierwiastków i związków jak tlen, para wodna, hel, dwutlenek siarki, argon, neon czy tlenosiarczek węgla. Bardzo nie sprzyjająca atmosfera. Ponad to temperatura. Najniższa jaka do tej pory była zanotowana to 437 stopni Celsjusza. Średnia to 464 stopni. Dużo. Gorzej niż w piekarniku.

Ale skąd o tym wszystkim wiemy? Z misji, oczywiście bezzałogowych i z sąd kosmicznych. Pierwsza która wleciała w atmosferę Wenus, Wenera 3, przyleciała tam 1 marca 1966 roku, lecz coś zawiodło i nie dostarczyła żadnych danych. W sumie nie ma co się dziwić, Radziecka robota. Kolejna to Wenera 4, która już przysłała wiadomości o atmosferze ,,piekła". Z powierzchni Wenus, pierwsze informacja nadała sonda Wenera 7. Podczas jej lądowania, spadochron się porwał, i wylądowała psując co nie co. W każdym razie była zdolna wysyłać informacje o planecie, przez 35 minut. Kolejna radzieckie sondy, Wenera 8, przekazywała informacje przez 50 minut. A za to Wenera 9 i 10 już przesłały pierwsze zdjęcie. Okazało się że powierzchnia Wenus jest bardzo zróżnicowana. Występuje tam wyżyna, wyższa od naszej ziemskiej tybetańskiej, wielkości Stanów Zjednoczonych. Najwyższe szczyty górskie mają wysokość ok. 10 km.


Rok na Wenus trwa 243 dni ziemskich, za to dzień trwa tam 116 dni i 18 godzin ziemskich. Sporo. Dodatkowo Wenus obraca się w przeciwną stronę. Zachodzi zjawisko takie, że wschód słońca widzimy na zachodzi a zachód słońca na wschodzie. Wenus nie ma żadnej naturalnej satelity, czyli nie ma księżyca.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Zagubiony batalion.

Wojna. Nie jest niczym dobry. Żołnierze są wysyłani na front wojenny i giną tam, za sprawę której często sami nie rozumieją. Znane są dwie wojny światowe. O pierwszej mało kto sobie zdaje sprawę. Większość społeczeństwa wie że była, ogromna część osób nie zna roku wybuchu wojny ani roku jej zakończenia. Niestety jest przyćmiona przez II wojnę światową.

I wojna światowa, zwana w dwudziestoleciu między wojennym, wielką wojną. Jak to powiedział David Lloyd George: ,,Wojna, która zakończy wojny". Jak wiemy, był w błędzie.W wielkim skrócie i pominięciem faktów, konflikt rozpoczął się w 1914 roku, gdy zastrzelono następce tronu austro-węgierskiego Franciszka Ferdynada, a skończyła się w 1918, po pokonaniu sił państw centralnych przez Ententę.



Podczas I wojny światowej doszło do pewnej sytuacji. 2 października 1918 roku, 77 dywizjon, składający się z około 553 amerykańskich żołnierzy, po walce z siłami niemieckimi, wdarło się w głąb lasu Argońskiego. Byli przekonani, że atakujące z lewej siły Francuskie i z prawej siły Amerykańskie kontynuują natarcie. Jednak atak francuzów został odparty. Jednak dowódca 77 dywizjonu, Charles White Whittlesey, nie wiedział o tym i wdzierał się dalej w terytorium nieprzyjaciela.  Po jakimś czasie, batalion został całkowicie odcięty od swoich sojuszników.

Przez 6 dni, do 8 października, 77 dywizjon odpierał ataki, wiele liczniejszych sił nieprzyjaciela, który otaczał ich ze wszystkich stron. Ponadto mieli braki amunicji, brakowało wody. Nie daleko miejsca obrony amerykańskich żołnierzy, płynął strumyk, lecz on był obserwowany przez niemieckie siły. Wracali z wodą nieliczni, którym udało się przeczołgać. Jak by tego było mało, byli ostrzeliwanie przez swoją artylerie. Pierwszy goniec, dał artylerzystom złe pozycje. Następnie było wysyłanych kilku gońców, lecz oni byli albo zabijani przez Niemców, albo brani do niewoli. Dopiero gołąb dostarczył informacji, o prawidłowej pozycji. Wiadomość brzmiała tak:

,,ZNAJDUJEMY SIĘ WZDŁUŻ DROGI RÓWNOLEGŁEJ 276.4. NASZA ARTYLERIA OSTRZELIWUJE NASZĄ POZYCJĘ. NA BOGA – PRZESTAŃCIE"




8 października, udało im się wydostać z okrążenia. Pomogła im artyleria, która już ostrzeliwała pozycje wrogów. 77 dywizjon spowodował spore zamieszanie. Straty to 197 zabitych, 150 zagubionych lub wziętych do niewoli. Niemiecki siły odniosły poważniejsze straty, bo 600-800 zostało zabitych. Na podstawie tych wydarzeń, został nakręcony film pt. Zaginiony Batalion. Kiedyś go oglądałem i znów go obejrzę w niedługiej przyszłości.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Zegar Zagłady.

 Od zawsze, w każdej kulturze, w każdej religii znajduje się przepowiednia końca świata. Są też sekty, grupy religijne i inne organizacje, które przepowiadają datę ostatecznego unicestwienia rasy ludzkiej, czy życia na naszej plancie. Wiadomo że oni będą zbawieni, przeżyją, czy coś w tym stylu, ale nie będę zajmował się tym tematem. Zajmę się słynnym zegarem zagłady.

Zegar zagłady, nie jest to typowy zegarek. Jest to symboliczny zegar, który wykazuje ile minut zostało do północy. Północ oznacza całkowitą zagładę. Początkowo jego wskazówki są zmieniane na podstawie sytuacji światowej czyli zagrożenia nuklearnego. Na początku XXI wieku dodane czynniki takie jak nowe osiągnięcia w naukach biologicznych i nanotechnologii, które mogą spowodować nieodwracalne szkody.

Symboliczny zegar rozpoczął swą działalność w 1947 roku przez zarząd Bulletin of the Atomic Scientists na Uniwersytecie Chicagowskim. Pokazywał wtedy godzien 11:53. Przez 68 lat, wskazówki były zmieniane 19 razy. Najbliżej północy był w roku 1953, kiedy to w ciągu dziewięciu miesięcy Stany Zjednoczone i Związek Radziecki testują broń termojądrową. Wtedy zegar zagłady pokazywał  godzinę 11:58. Za to najdalej północy był w roku 1991, kiedy ZSRR i USA podpisały traktat START I, który zakładał redukcje ilości broni atomowej. Zegar pokazywał wtedy 11:43. Aktualnie, zegar wskazuje 11:57.



Na poniższym zdjęciu, w sumie to screenie z Wikipedii, są pokazane wszystkie skutki i przyczyny, zmiany wskazówek na zegarze zagłady. Radzę kliknąć na zdjęcie aby było czytelne.


sobota, 4 kwietnia 2015

Pstrąże - największe opuszczone miasto w Polsce.

Opuszczone miasto. Przede wszystkim kojarzy nam się z miastem Prypeć. A o dziwno, w naszym pięknym kraju, z wysokimi podatkami i wielką emigracją, znajduje się taka miejscowość. Jest ich kilka, ale opiszę tą największą. A mianowicie Pstrąże.

Kto by nie chciał się przejść ulicami wyludnionego miasta nie tylko z samego rana w Nowy Rok? Kto nie chciałby poczuć się jak Will Smith w filmie ,,Jestem Legendą"? Jeśli tak, to jest do tego okazja. Co prawda, Pstrąże nie jest tak okazałe jak Prypeć, czy inne miasta, rodem z filmów post apokaliptycznych, ale zawsze coś.



To teraz trochę o historii tej miejscowości. Pierwsze wzmianki o istnieniu miejscowości, pochodzą z 1305 roku. Była to typowa wieś rolnicza, taka która z niczego nie słynie. Następna wzmianka jest z 1865 roku, kiedy pożar spalił miejscowość. Potem została odbudowana. W 1901 roku, wieś została przebudowana na potrzeby armii niemieckiej. Postawiono tam koszary, stajnie, doprowadzono tory i wybudowano most na rzece bóbr. Po II wojnie światowej, miejscowość przejęło radzieckie wojsko. Było to coś w stylu enklawy. Pstrąże zostało wymazane z map, niby tam rósł tylko las.

W 1992 roku, już po upadku komunizmu, armia radziecka wycofała się z tej miejscowości. Żołnierze nie chętnie ją opuszczali, gdyż tam mieli swój cały dobytek życia, który musieli zostawić. Mieli nadzieje że będą mogli tam wrócić i znów zamieszkać. W roku 1994 miejscowość przeszła w ręce Polski. Według przekazów mieszkańców okolicznych miejscowości, w 1994, rząd wyniósł wszystko co miało jakąś wartość, i to co mogło się przydać.



Po tym, jak wszystko wyniesiono, Pstrąże zostało przekształcone coś w stylu pola doświadczalnego. Straż pożarna, wojsko i policja, robiły tam ćwiczenia. Świadczą o tym dziury po kulach, ślady pożarów i wybuchów.

W niektórych opuszczonych mieszkaniach można znaleźć niepozrywane tapety, gazety radzieckie z lat 80 i 90 a nawet malowidła na ścianach. Ogólnie szkoda, że z tej miejscowości nie zrobiono czego lepszego. Zasiedlić ją można by było, nawet wielkie pole do paintball'a czy ASG. Dużo jest opcji. A poniżej kilka zdjęć.









piątek, 3 kwietnia 2015

Amen Break.

Kilka sekund. Czym że jest kilka sekund? Krótką chwilą. A pomyśleć że ta chwila, ten moment, dał impuls, dał pomysł, dał nowy gatunek muzyki, prze zemnie osobiście lubianym. Dokładnie 5,2 sekundy. Tyle wystarczyło. Tyle trwała jedna solówka perkusyjna. I ona zapoczątkowała nowy rodzaj, nowy rozłam muzyki.

Ale po kolei. Zespół The Winstons, pewnie nikt z was go nie zna. A jeżeli zna, chwała mu za to. Ja osobiście poznałem ten zespół nie dawno. Ale co oni takiego zrobili, i czym zasłynęli, albo z czego są nieznani. Piosenka Amen Brother. Według mnie bardzo przyjemna dla ucha. W sumie sami ją oceńcie:


I teraz jak posłuchaliście, przysłuchajcie się solówce na perkusji (1:25). Znajome co nie? Trwająca 5,2 sekundy solówka pozmieniała co nie co. Stworzono z niej sampel.  Zwany Amen Break.  Kawałek Amen Brother ze słynną solówką został wydany w 1969 roku. Poniekąd to dawno. A tutaj macie samą solówkę, w trzech tematach, wolno, normalnie i szybko:



Utwór sam w sobie zdobył uznanie głównie w subkulturze hip-hopowej, kiedy to pracownik Downstairs Records znany jako Breakbeat Lenny zamieścił go na swojej kompilacji Ultimate Breaks and Beats w 1986 roku. Wynajął on również Louisa Floresa, by obrobił bit przy znacznie wolniejszym tempie.

Amen Break  jest jednym z najważniejszych fragmentów perkusyjnych w historii muzyki współczesnej. Sięgają po niego zarówno muzycy związani z hip-hopem, jaki artyści związani ze sceną elektroniczną (można by wręcz powiedzieć, że bez tego krótkiego sampla, nigdy by nie powstał drum and bass).

A oto zdjęcie członków zespołu:




czwartek, 2 kwietnia 2015

Machu Picchu - Stary Szczyt.

Imperia. Każde ma swój początek i ma swój kres. Jedne padają jak założyciel jego umiera (np. imperium Macedońskie) a inne trwają przez tysiąclecia (np. imperium Rzymskie). Jedni nie budowali praktycznie nic (np. imperium Hunów) a drudzy pozostawiali po sobie wspaniałe budowle (np. Egipt). I właśnie budowlami się zajmę. A dokładniej jednym miastem. Machu Picchu.

Imperium Inków. To ci co mieli wspaniałe drogi, a nie znali koła. W sumie znali ale nie używali. Tych dróg wybudowali około 40 tysięcy kilometrów. Dużo. Ale też mieli jedno, wspaniałe miasto. Jedno w znaczeniu że wyjątkowe. Machu Picchu.



Miasto wyżej wymienne, zostało wybudowane w II połowie XV wieku. Czyli w podobnym czasie, kiedy Krzysztof Kolumb postawił swoją nogę na nowym świecie. Zostało wybudowane wysoko nad poziomem morza, bo najniższy swój punk miało 2090 metrów n.p.m a najwyższy 2400 metrów n.p.m.. To jednak spora wysokość. Miasto było swego rodzaju stolicą. Odbywały się tam główne obrzędy religijne, było to też centrum gospodarcze i obronne.

Machu Picchu zostało zbudowane z kamienia. Dzięki swojemu umiejscowieniu, nie musiano wszędzie budować muru. Część jego obowiązku przejęły strome skały. Miasto składało się z dwóch części. Górnej tak zwanej ceremonialnej, gdzie były wszystkie pałace i dolnej części, mieszkalnej. W części mieszkalnej znajdowały się słynne tarasy. Na taras o wymiarach od 2 do 4 metrów szerokości, na których uprawiano różnorakie warzywa.




Miasto zostało opuszczone ok. 1537 roku z nieznanych przyczyn. Nawet 100 lat nie było zamieszkane. Machu Picchu odkrył Hirman Bingham 24 lipca 1911 roku. Wracał tam kilkukrotnie, badając zagadkowe miasto. Potem miasto coraz częściej odwiedzali archeolodzy i dzisiaj już jest atrakcją turystyczną. Zalicza się też do siedmiu nowych cudów świata.

środa, 1 kwietnia 2015

Zaginiona ekspedycja.

 Kilkaset lat temu, świat nie był znany za dobrze. Wierzono że ziemia jest płaska, słońce i inne ciała niebieskie krążą wokół niej. Wypływać gdzieś dalej, w nieznane był strach. Dopiero to zmienił Krzysztof Kolumb, kiedy przypłynął do Ameryki. Następnym wielkim krokiem, do poznania ziemi był rejs Ferdynanda Magellana kiedy opłynął świat. Dobra, ale trzeba było poznać lądy, jakie tam się znajdują. Wypłynęło wiele ekspedycji, poznawało nieznane ziemie, ale ekspedycja którą opiszę jest szczególna.

 Jest rok 1579. Portugalscy możni postanowili wysłać wyprawę w nieznane. Dokładnie to miała ona zadanie zbadania wysp na Oceanie Spokojnym. Pod przywództwem Alfonso Gusmão wypłyneli  prawdopodobnie pod koniec sierpnia. Wiadomo jest że po przepłynięciu cieśniny Magellana, dostali się na Pacyfik.


Następnie po kilku dniach, może kilkunastu, dopłynęli na jakąś wyspę. Załoga zeszła na ląd w celu zbadania jej. Co na niej znaleźli, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Ekspedycja znalazła kości. Pełno kości, różnych zwierząt. Tak jakby padły kilkanaście dni temu. I to w liczbie masowej. . Po Eksploracji tej wyspy, która zajęła dwa dni, znaleźli jeszcze kilka dziesiąta może set, martwych zwierząt, popłynęli na kolejną wyspę. I tam się ślad urywa.


Z dziennika pokładowego wynika, że płynęli tam około dnia. Załoga zeszła na wyspę i ślad poza jednym członkiem, urywa. Jedna osoba uciekła z wyspy na łódce. Prąd go zniósł w niewiadomym kierunku. Po kilku dniach dryfowania,  znalazła go na pełnym morzu, Hiszpański statek. Po dopłynięciu do domu, opowiedział o wszystkim. Okazało się, że rozbitek jest rozchorowany. Cały czas był widocznie osłabiony, miał krwiste biegunki. Po kilu dniach na lądzie zmarł. 



Są przypuszczenia że zmarł na chorobę popromienną. Ale to tylko przypuszczenia. Jak dobrze wiemy, pierwszą osobą która zmarła przez choroby popromienne jest Maria Skłodowska-Curie. Też do tej pory nie wiadomo, gdzie te wyspy się znajdują. Jest za mało danych. Poza tym jest tylko ustny przekaz, tego wydarzenia. Tak czy siak, jest to zagadkowa wyprawa.

wtorek, 31 marca 2015

Hotel pod wodą.

 Od zawsze ludzie podróżowali. Przemierzając dalekie drogi, człowiek potrzebował snu. W dawnych czasach, zazwyczaj podróżnicy spali w karczmach, zagrodach, czy nawet przy gdzieś w krzakach jak ładna była pogoda. Z coraz późniejszym czasem, powstawały hotele, motele, pensjonaty i inne takie. Ludzie już potrzebowali czegoś więcej, niż tylko zaspokojenie snu. Dodawano różne bajery do baz noclegowych. W obecnych czasach powstają bardzo innowacyjne hotele. Jest nim na przykład hotel Posejdon na Fidżi.

To zanim zacznę pisać o hotelu, to napiszę co nie co o państwie. Fidżi leży w sercu Oceanu Spokojnego. Archipelag tworzą 332 wulkaniczne wyspy, z których około 1/3 jest bezludna. W archipelagu są dwie główne wyspy - Viti Levu oraz Vanua Levu. Inne większe wyspy to Taveuni, Kadavu, Gau i Koro. Stolicą i jednym z dwóch głównych miast na Fidżi jest Suva. Fidżi to państwo pełne pięknych plaż i sympatycznych mieszkańców.


Hotel Posejdon. Wielki luksus do którego kiedyś zabiorę dziewczynę. Hotel ma [będzie miał(jeszcze chyba nie jest otwarty)] 22 apartamenty o bardzo wysokim standardzie. Przez okno, a raczej przez sufit i ściany, mamy piękny widok na ocean i rafę koralową. I tylko na to. Możemy oglądać przez piękną szybę, o kącie widzenia 270 stopni. Jest umiejscowiony kilka metrów pod wodą, nad rafą koralową.

Cena za wynajem to ok. 30 000 dolarów. I to za tydzień. Niestety pod wodą będziemy mogli spędzić jedynie dwa dni. Resztę pobytu zapewniają w innym luksusowym miejscu, ale tym razem na lądzie. Pobyt tam jest tylko przeznaczony dla dwóch osób. Rodzina sobie tam nie pośpi. Arabscy szejkowie będą mieli problem z wybraniem żony. No ale cóż, taki system.

Dla mnie Hotel Posejdon jest czymś fajnym. Nie mogę się doczekać wyjazdu z dziewczyną. Oglądanie rafy, rekinów i innych rybek przez wielkie okno to jest coś fajnego. Ponadto wysoki standard, jaki świadczy ten hotel, przyciągnął mnie. I przy okazji spać pod wodą może być fajnie. Tak czy siak polecam.

poniedziałek, 30 marca 2015

Najbardziej suche miejsce na świecie.

 Suchość. Brak wilgoci. Brak wody. Kawały Karola Strasburgera. Bongman też się tutaj załapuje. Dowcipy typu:-Ile razy mięso się zwinęło? -Zraz. To wszystko jest bardzo suche. Ale nie tak suche jak miejsce na ziemi które jest praktycznie pozbawione wody. Tym miejscem są Suche Doliny McMurdo.

30 milionów lat temu, gdy Antarktyda znajdowała się w strefie klimatu umiarkowanego wilgotnego, rzeki wyrzeźbiły na wschodzie kontynentu głębokie doliny. Potem ich pracę „poprawiły” lodowce. Jeszcze 3 mln lat temu Suche Doliny pokrywał lód. Jednak szczególe warunki klimatyczne – niemal całkowity brak opadów oraz przeraźliwe wiatry, które wywiewają śnieg i powodują sublimację lodu – sprawiły, że obecnie te 2 proc. powierzchni Antarktydy pozbawione są pokrywy lodowej. Doliny mają głębokość ok. 2,5 tys. metrów, są szerokie na 8−12 km i długie na 70−80 km. Ich ujścia do morza zostały zablokowane przez zwały lodu – na styku morza i lądu panuje nieco odmienny niż w głębi kontynentu, wilgotniejszy klimat.


Suche Doliny McMurdo są rajem geologicznym. Gleba daje bardzo przydatne informacje na temat, ziemi. Przez brak wilgoci, wszystko jest zachowane idealnie. Naukowcy na badania mają około 4 miesiące podczas lata na południowej półkule. Czyli podczas gdy u nas jest zima. Podczas gdy naukowcy tam pracują, jest dzień polarny. Temperatura dochodzi czasami do -10 stopni Celsjusza, ale przez wiejący tam wiatr, jest odczuwalna o wiele niższa. Podczas zimy, panuje ciemność i temperatura spada nawet poniżej -50 stopni Celsjusza.

Na najsuchszym obszarze można znaleźć wiele zachowanych, bardzo dobrze zakonserwowanych, zwłok zwierząt z przed kilku tysięcy lat. Zwierzę które tam zawędrowało, ginęło szybko przez brak wilgoci, wiatr, temperaturę i sól. Zwłoki martwych organizmów, nie rozkładają się tam, przez wcześniej wymienne czynniki. Ponad to bada się tam zamarznięte jeziora. Czasem znajdują tam skamieniałości i nasiona rośli sprzed kilkuset tysięcy lat.



Przed opuszczeniem tego terenu, badacze wszystko dokładnie sprzątają. Nie chcą aby coś obcego dostało się do tego ekosystemu. Do takiego stopnia że załatwiają swoje potrzeby, do specjalnych pojemników. Jest to jedno z niewielu miejsc na świecie gdzie nie widać żadnego życia.

niedziela, 29 marca 2015

Zmiana czasu.

 Dzisiaj była zmiana czasu. Przeze mnie nie lubiana. Spaliśmy o godzinę krócej. Oczywiście się nie wyspaliśmy. Ale nie będę pisał jak ja to odczułem, lecz o historii i przeznaczeniu tego zabiegu. Więc do rzeczy.

Potrzebę zmiany czasu, jako pierwszy zobaczył Benjamin Franklin. Napisał on pewien artykuł do jakiejś gazety. Miał on charakter humorystyczny i nikt go nie wziął na poważnie. Wniosek z tej wypowiedzi wychodził taki, aby ludzie o godzinę wcześniej wstawali. Następny który do tego nawoływał był niejaki William Willett. Opisał ten pomysł, tym razem na poważnie, ale to się wtedy nie przyjęło.

Ten cały cyrk rozpoczął się podczas trwania I wojny światowej. Dokładnie 30 kwietnia 1916 roku, Niemcy wprowadzili taki zabieg. Niedługo po nich Brytyjczycy wcielili ten plan w swoje granice. Miało to na celu oszczędności paliwa i prądu. I w sumie podczas wojny ten babiloński pomysł się sprawdził.

W Polsce po raz pierwszy, zmiana czasu została wprowadzona w 1919 roku. I to jest jedyny raz kiedy wprowadzano ten zabieg w dwudziestoleciu między wojennym. Podczas II wojny światowej zmiana czasu była na naszych ziemiach obecna, ze względu na okupacje Niemiec. Po wojnie w latach od 1946 do 1949, od 1957 do 1964 i nieprzerwanie od 1977 roku, jest zmiana czasu. Zmieniamy czas, ostatniej niedzieli marca na czas letni, a na czas zimowy, w ostatnią niedziele października.


(Radzę kliknąć na obrazek:)

Wady i zalety zmiany czasu. Zaletą jest to, że oszczędzamy na energii i paliwie. Wadą jest o wiele więcej. Człowiek który ma tryb, że o danej godzinie idzie spać, a o danej wstaje, zmiana czasu psuje rytm. Człowiek potrzebuje co najmniej kilku dni aby się dostosować. Co za tym idzie jest mniej efektywny w pracy. Kolejnym mankamentem jest, że dzisiejszej nocy, pociągi będące w trasie miały opóźnienie, co najmniej godzinne. Po kolejnej zmianie, czyli jak śpimy godzinę dłużej, pociągi będące na trasie, muszą stać godzinę na pobliskiej stacji. Z samolotami jest podobnie. Według mnie zmiana czasu jest zbędna,a ale to tylko moja opinia.

sobota, 28 marca 2015

Terakotowa Armia.

 Są takie chwile, takie dni, takie momenty, kiedy cesarz każe Ci rzucić wszystko, i jechać na budowę. Wtedy spuszczasz głowę i jedziesz. No bo co powiesz cesarzowi? A jeśli masz jechać budować armie który ma go bronić po śmierci? No nie ma przebacz. Na szczęście ja nie musiałem takich czynności wykonywać i pewnie wy też. Ale kiedyś takie rzeczy się działy.

A teraz na poważnie. W marcu 1974 roku, trzech chińskich rolników, poszło kopać studnie. Kopali, kopali, aż nagle dokopali się do głów wojowników. Ale nie byle jakich wojowników. Wojowników z gliny. Dokładnie znaleźli tych wojów w środkowych Chinach, w pobliżu miasta Xi’an ośrodka administracyjnego prowincji Shaanxi. Niedługo po znalezisku, archeologowie rozpoczęli pracę. Po dokopaniu się głębiej, zobaczyli coś niesamowitego. Pod polami kukurydzy stały rzędami posągi żołnierzy wykonanych z terakoty. Jeden obok drugiego. Cała armia.





Po dalszych badaniach, wyszło na jaw że to jest całe mauzoleum. Mauzoleum pierwszego cesarza chin Qin Shi Huang Di. Żył on w III w. p.n.e  Jest on znany z tego, że wydał rozkaz budowy Wielkiego Muru. Tego niby widocznego z kosmosu. Ale mniejsza o to. Trzydzieści lat przed swoją śmiercią zebrał ogromną liczbę pracowników. 700 000 osób robi wrażenie, i na dodatek w tamtych czasach to wielka część ogólnej populacji kraju.

Musieli oni zbudować miedziany sarkofag. Obok niego położono skarby, głównie złoto. Ale żeby rabusie nie ukradli cennych rzeczy, cesarz nakazał budowę pułapek. Wykonano system samo zwalniających się kusz. Jak w Indianie Jonsie. Ale co najważniejsze wykonali armię glinianych posągów.

Mauzoleum posiada ponad 7500 figur. Wykonane są postacie żołnierzy, koni, rydwanów, kawalerzystów, oficerów a nawet medyków i cywilów. Na ich czele stoi dwumetrowy generał, z tarczą i trzema ozdobnymi napierśnikami. Wojownicy są wyposażenie w broń z brązu i z drewna. Co ciekawe, każda twarz jest inna, są inne rysy, inne emocje a nawet jest kilka rzeźb przedstawiający ludność mongolską. Nogi są lite, czyli pełne w środku, a głowa i korpus są puste.




Po swojej śmierci, syn cesarza pochował swego ojca w sarkofagu. Ponad to, uśmiercił i wrzucił do grobowca wszystkie jego bezdzietne konkubiny. Jak by tego było mało, to zamurował żywcem wszystkich, którzy wiedzieli o skarbie. Potem zasypano cały grobowiec, na wysokość 50 metrów. Powstała góra która, po jakimś czasie przeważyła drewniany dach który się zawalił i zasypał całą armie. Wcześniej myślano że to normalna góra i nikt tam nie kopał. Obecnie jest to atrakcja turystyczna. Od 1994 roku każdy kto chce, może zobaczyć te działo sztuki, zwane też ósmym cudem świata.

piątek, 27 marca 2015

Sterowce.

 Latanie. Od zawsze ludzie chcieli latać. Pierwszy wynalazek służący do latania był to balon. Niestety on miał poważne ograniczenie. Leciał tam gdzie zaniósł go wiatr. A człowiek chciał aby balon był mu posłuszny, a nie wiatrowi. I w ten sposób narodził się pomysł na nowy wynalazek który mógłby latać i mógłby przenieść człowieka tam gdzie on chce. A mianowicie Sterowiec.

  Rewolucja naukowo-przemysłowa w Europie przyniosła wiele ciekawych wynalazków. Jednym z nich był silnik parowy. Wynalazek ten, idealnie się nadawał do poruszania różnych konstrukcji. I nie tylko na lądzie, bo i w wodzie. Powoli dochodziły pomysły dlaczego tego wynalazku nie wykorzystać do napędzania balonu?

 Pierwszy sterowiec, czyli balon z silnikiem został zaprojektowany i wykonany przez Franucuza Henri Jules Giffard. Oblatany został 24 grudnia 1852 roku. Wzniósł się na wysokość 1800 metrów i przeleciał ok. 27 kilometrów, ze średnią prędkością ok 8 km/h. Poważnym utrudnieniem było dla sterowca, ,,paliwo" do silnika parowego. Woda, drewno, węgiel i do tego popiół. Wszystko to ważyło dużo i bardzo obciążało sterowiec. Ważnym krokiem na przód dla sterowców, było wynalezienie silnika spalinowego.


 Na początku XX wieku, pewien Niemiec Ferdinand Von Zeppelin skonstruował nowy sterowiec. Nazwał swój sterowiec Luftschiff-Zeppelin 1. Wyposażony był w dwa silniki o mocy 16 KM. Co prawda nie osiągał zawrotnych prędkości, bo 32 km/h. Swój pierwszy lot wykonał 2 lipca 1900 roku.

Osiem lat później, wynalazkiem Zeppelin'a, zainteresowała się armia. I już podczas I wojny światowej (1914-18), sterowce miały inne zastosowanie niż zakładano. Co prawda sterowce miały tylko dwie armie, Niemiecka i Amerykańska. Nie były to też porażające ilości. Niemcy mieli 12 sterowców, a amerykanie tylko jeden. Po wojnie, sterowce wróciły celów pierwotnych, czyli do transportu ludzi.


W 1928 roku, narodził się pewien gigant.  LZ-127, bo tak się zwał ten skurczybyk, miał długość 236,6 m. i pojemność 105 000 metrów sześciennych gazu (wodór i hel), a prędkość dochodziła do 128 km/h. Latał pomiędzy Niemcami a USA. W 1929 roku, w sierpniu przeleciał dookoła świat. Oczywiście z między lądowaniami, w Nowym Jorku, Los Angeles i Tokio.

I teraz najsławniejszy sterowiec. Hindenburg. Jeszcze większy skurczybyk niż LZ-127. Miał długość 245 metrów, i pojemność gazów 200 tyś metrów sześciennych. Napędzały go cztery silniki Diesla, każdy o mocy 1200 KM. Osiągał prędkość 135 km/h. Hindenburg wykonał 63 loty z czego 37 razy pokonywał Atlantyk. Ostatni lot odbył 6 maja 1937 r. Tego dnia doszło do katastrofy.Najprawdopodobniej łatwopalny wodór wyciekł ze zbiorników "wypornościowych" sterowca do jego powłoki i tam zapalił się. Powłoka uległa błyskawicznemu spaleniu. Na pokładzie zginęło Zginęło 15 pasażerów i 25 członków załogi. Większość jednak przeżyła. Ta tragedia zakończyła karierę sterowców jako środka komunikacji powietrznej na światowych liniach komunikacyjnych.



czwartek, 26 marca 2015

Historia naszej planety w 24 godziny.

  Witam. Tym razem będzie o czasie. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak stara jest ziemia. Dla nas te 4,5 miliarda lat niewiele nam mówi. Nawet różnica pomiędzy 4,5 miliarda lat a 5 miliardów lat nie robi dla nas większej różnicy. Więc aby dobrze zobrazować wiek naszej planty, zamienię 4,5 miliarda lat na 24 godziny. Przyjmijmy sobie że ziemia powstała o godzinie 00.00 a w tym momencie jest 24:00. Nie będę dokładnie opisywał procesów jakie zachodziły, bo to nie o to tu chodzi.

Wielki Wybuch był trzy dni temu, czy po dwóch dniach uformowała się ziemia. Księżyc uformował się o 00:10 (4,533 mld lat temu). O 00:45 (4,4 mld)  powierzchnia ziemi stygnie i formuje się skorupa. Do godziny 03:00(4 mld), bombardowały naszą planetę meteoryty. Około godziny 4 nad ranem powstają oceany i chmury. I wreszcie mamy zalążek życia. O godzinie 5:30 (3,5 mld) pojawiła się pierwsza komórka. Co prawda była to prawdopodobnie komórka bez jądra komórkowego, ale posiadała błonę i rybosomy. O godzinie 8 (3 mld) nad ranem, czyli wtedy co większość osób zaczyna szkołę i pracę, komóreczki wypracowały sobie fajny mechanizm. Coś w stylu fotosyntezy.


Jeżeli weźmiemy że ten 24 godziny odbywają się w niedziele, to gdy zaczyna się Familiada, o 14:00 (2 mld), powstają pierwsze złożone komórki. Pomiędzy 14:30 a 16:00 (1,8-1,5 mld) prawdopodobnie formuje się pierwszy superkontynent, Columbia. Nie ma potwierdzenia na jego istnienie, są to tylko przypuszczenia. Gdy zaczynała się Panorama, czyli o 18:00 (1,1 mld) komórki dzielą się na grupy, dając początek rośliną, zwierzętom i grzybom. O godzinie 19 (1 mld) , powstały pierwsze organizmy wielokomórkowe. Były to rośliny, najprawdopodobniej zieleńce. O 19:15 (900 mln) powstają pierwsze zwierzęta wielokomórkowe, coś co mogłoby przypominać dzisiejsze gąbki. Czyli pra przodkowie Spangebob'a.



Dobra, ale na obecną chwilę wszystko żyje w wodzie. To o której coś wyszło na ląd? Przypuszczane jest że o 18:40 (1mld 105 mln) zawędrowały tam jakieś organizmy żywe, lecz dowody są że o 21:28-21:34 (480-460 mln) skolonizowały ląd. I były to proste rośliny. A co ze zwierzętami? Też przypełzły. O 21:40 (450 mln), pojawiły się stawonogi. Około godziny 22 (380-375 mln) wyewoluowały czworonogi. O godzinie 22:04 (360mln) wykształciły nasiona, które pomogły w rozprzestrzenianiu się na lądzie. O godzinie 22:12 (340 mln) pojawiły się organizmy owodniowcowe, czyli takie które składa jaja na lądzie. Wcześniej każdy organizm rodził się z jaj w wodzie. O godzinie 22:22 (310 mln) pojawiły się latające stworzenia, a 3 minuty później (300 mln) pojawił się superkontynent Pangea. O 22:47 (230 mln) pojawiły się dinozaury. Ssaki pojawiły się o 23:03 (180 mln) a 15 minut później pojawiły się kwiaty okrytonasienne. Meteoryt który unicestwił dinozaury, walnął w ziemie o 23:39 (65 mln).


O godzinie 23:58 (7 mln) żyła pewna małpa. Nazywała się Sahelanthropus tchadensis. Jest teoria że ten zwierz jest przodkiem ludzi i małp. Homo sapiens pojawił się 4 (200 tyś) sekundy temu, a 0,2 sekundy temu (11 tyś.) zasiedla całą planetę. 0,17 sekundy temu (7tyś) zaczęli uprawę ziemi. Około 0.09 (5 tyś) sekundy temu powstała najstarsza religia praktykowana do dziś, hinduizm. 0,05 sekundy temu przyszedł na świat Jezus, 0,012 sekundy temu, zaczął się we Włoszech renesans, 0,0012 sekundy temu trwała II wojna światowa, a 0,0005 sekundy temu człowiek postawił stopę na księżycu. Teraz pomyślcie, ile trwa nasze życie w porównaniu do wieku naszej ziemi, naszego wszechświata.





środa, 25 marca 2015

Tuvalu - kraj żyjący z domeny internetowej.


  Kiedyś już pisałem o tym państwie na facebook'u, ale teraz nieco bardziej opiszę ten kraj.
Tuvalu to niewielki wyspiarski kraj, leżący na Oceanie Spokojny. Składa się z 6 atoli i 3 wysp. Stolicą jest Vaiaku. W 2012 roku mieszkało 10 619 osób. To ok. 3 razy więcej niż mieszkańców mojej gminy, Jedwabno. Co ciekawe, jest 24 kraje na świecie, pod względem gęstości zaludnienia. Nic dziwnego skoro ma ono powierzchnie 26 kilometrów kwadratowych.

  Teraz co nie co o budowie wysp. Są one praktycznie płaskie. Wysokość ich nie przekracza 5 m. n.p.m. Można za to podziękować Amerykanom, którzy podczas II wojny światowej, wyrównali teren pod budowę swoich baz lotniczych. Skoro wyspy ledwo wystają z wody, jest duże prawdopodobieństwo że może je ocean zalać. Ale na szczęście jest już plan. W razie najgorszego, Nowozelandzka Marynarka Wojenna, przetransportuje na jedną z wysp Fidżi lub Australijską. Oby do tego nie doszło.


Państwo jest biednie. Gospodarka opiera się gównie na rolnictwie i rybołówstwie. Ponadto brakuje tam naturalnych źródeł słodkiej wody. Na wyspach są pobudowane zbiorniki na wodę deszczową, a jej jest tam sporo. Średnio  2991 mm rocznie. Klimat tam jest tropikalny. Ponieważ wyspy leżą tuż pod równikiem.

Co do turystów, to ich mało tam przybywa. W 2004 roku, odwiedziło ten kraj tylko 1377 osób. Czyli mniej więcej tyle ile ma mieszkańców moja miejscowość, Jedwabno. Mimo iż tam jest pas startowy, rzadko coś stamtąd wylatuje. Mieszkańcy używają motorowerów i rowerów. Ze względów ekonomicznych przede wszystkim.


Dobra ale co z tą domenom internetową? Domeną internetową tego kraju jest .tv. Nie trudno się domyślić że państwo sprzedaje ,,końcówkę" strony internetowej, ogromnej ilości odbiorców. Przede wszystkim sprzedaje telewizją internetowym. Chociażby znanej nam Ipli. Za pieniądze z domeny, kraj położył asfalt na wszystkich swoich drogach. Co prawda długość wszystkich dróg wynosi 8 kilometrów, ale zawsze coś. Wpływ z tej domeny zasila dużo część krajowego budżetu. To dzięki niej na olimpiadę w Pekinie (2008 rok) przybyło 3 ,,sportowców". Oto jeden z nich:

wtorek, 24 marca 2015

Europa - Wodny Księżyc.

  Europa to jeden z obecnie znanych 64 księżyców, gazowego giganta, Jowisza. Księżyc ten jest z grupy galileuszowych. Jak nie trudno się domyślić, prawdopodobnie został wypatrzony przez Galileusza. W roku 1614. Dlaczego prawdopodobnie? Nijaki Simon Marius twierdzi że dostrzegł Europę kilka dni przed Galileuszem. Obecnie się uważa że to ten drugi wypatrzył ten księżyc. 

Nazwa księżyca została zaproponowana przez Mariusa, choć przyjęła się dopiero w XX wieku. Pochodzi ona z mitologii greckiejEuropa była kochanką boga Zeusa czyli rzymskiego Jowisza.

Dobra, ale co w nim jest takiego wyjątkowego? Pod swoją lodową skorupą znajduje się ocean. Ocean wody. H2O. Czyli to co mamy u siebie, na Ziemi, pod dostatkiem.



Na powyższym zdjęciu widzimy ,,krechy". Te krechy są to pęknięcia lodu. Ale dlaczego tam lód pęka? Z dwóch prostych przyczyn. Pierwszą z nich jest płynny ocean pod lodem. Jak się tam woda rusza pod lotem to on po woli pęka. Drugą z przyczyn jest wielka grawitacja Jowisza. Gazowy gigant z taką siłą naciska na swój mały księżyc, że to bardzo przyśpiesza proces zapoczątkowany przez ocean.

Dobra, ale teraz co nie co o tym oceanie pod lodem. Może on mieć głębokość nawet do 100 km. Dla porównania, na ziemi, w najgłębszym miejscu jest prawie 11 km. I w obecnych czasach osiągnięcie 11 km pod wodą jest czymś ciężkim. Woda tam teoretycznie nie zamarzła, ponieważ podgrzewają ją dwie siły, jądro księżyca i grawitacja Jowisza. Ale zaraz, skoro tam jest woda, to i może być życie. Ano może być. A jak mogą wyglądać organizmy tam żyjące? A tego to ja już nie wiem. Skoro nie zbadaliśmy jeszcze dobrze oceanów, a tam co jakiś czas znajduje się dziwne z wyglądu zwierze, które wytrzymuje ciśnienie na kilku kilometrach pod wodą, to jak może tam wyglądać życie to jest temat wielka tajemnica. Jeżeli tam żyją organizmy złożone, to będą bardzo różniły się od ziemskich organizmów.




Na zdjęciu u góry widać gejzery. Tak, są to takie same gejzery jak na ziemi. Tyle że te ,,nasze" mogą się przy tych schować. Tam gejzery mogą wystrzelić wodę nawet na ok. 200 km, przy czym ziemskie gejzery maksymalnie wystrzelą na ok. 70 metrów.

Pewnie się zastanawiacie, a nawet jeśli nie, to możecie się zastanawiać, jakiej wielkości jest Europa. Jest ona nieco mniejsza od naszego księżyca, a zarazem ma więcej wody niż jest na Ziemi. Są już planowane tam lody badawcze. Oczywiście polecą tam roboty. NASA tam chciała wysłać misje, lecz z przyczyn budżetowych tam na obecną chwilę nie polecą. Za to Europejska Agencja Kosmiczna planuje wysłać w okolice Europy jakąś satelitę w 2022 roku. Niestety z tego co mi wiadomo to ona tam nie wyląduje. Musimy jeszcze sporo poczekać, aż dowiemy się co tam się kryje pod tym lodem.

poniedziałek, 23 marca 2015

Edmund Halley

  Wczoraj było o rzece, to dziś będzie o wielkim astronomie i matematyku. Edmund Halley urodził się 8 listopada 1656 roku w Wielkiej Brytanii, a dokładnie w miejscowości pod Londynem, która jest już dzisiaj dzielnicą, Shoreditch. Znany jest przede wszystkim z kometą nazwaną jego imieniem. Większość osób myśli że ją odkrył, lecz to nie jest prawda. Ale po kolei. Urodził się w bogatej rodzinie, jego ojciec był producentem mydła. W wieku 17 lat dostał się na Oxford. Dokładnie nie wiem ile spędził tam czasu, lecz do 1678 roku obserwował i tworzył rejestr gwiazd widocznych z południowej półkuli ziemi. Dokładnie to na Wyspie Św. Heleny. To tam gdzie skończył żywot Napoleon Bonaparte. Mogę przypuszczać, że ten pobyt był swego rodzaju praktyką. W każdym razie gdy wrócił, nie dostał dyplomu ukończenia uczelni od razu. Otrzymał go dopiero na wniosek króla Karola II.

Oto portret Halleya:

W 1679 roku, został wysłany przez Roberta Hook'a do Gdańska. Miał tam zweryfikować poprawność obliczeń gwiazd, które obserwował Jan Heweliusz bez żadnych obliczeń. Po dwóch miesiącach obliczeń zaawansowanym sprzętem, jak na tamte czasy, i dowiódł że Heweliusz nie popełnił błędów (ew. popełnił małe). 
Po powrocie na wyspy, usłyszał o pewnym kolesiu. Słyszał że to zdolny fizyk. I dobrze słyszał. Postanowił odwiedzić tego gościa. W sierpniu 1684 roku, odwiedził nikogo innego niż Isaac'a (Izaak'a) Newtona. Newton przedstawił mu swoje prace odnośnie ruchów planet i grawitacji. Co prawda to była bardzo poprawiona teoria ruchów planet Keplera, ale Halleya to bardzo zaciekawiło i zgodził się z nowym teoriami. Jako że Newton był biedny i dosyć nieśmiałym gościem, to nie chciał publikować swoich prac. Lecz za namową Edmunda i pokryciem wszystkich kosztów z wydaniem pracy, zgodził się. Newton jeszcze dopisał co nie co i wydał ją pt. Philosophiae Naturalis Principia Mathematica (pol.Matematyczne zasady filozofii przyrody). Kilka lat później, znów za namową Halleya wydał pracę, w których są wszystkim znane z nazwy teorie dynamiki Newtona. Ogólnie to stali się kumplami.




 W roku 1698 pojechał do Wrocławia. Opracował tam wzorzec obliczania składek emerytalnych dla powstających funduszy ubezpieczeniowych. Czyli poniekąd pomógł naszemu, dzisiejszemu, nielubianemu ZUS'owi. Tam też wywnioskował ze swoich analiz że Wrocław to miasto wzorcowe, nie będące portem. Może miał racje, ale nie wiem nigdy tam nie byłem. Będąc w tym mieście wpadł na pomysł w jaki sposób zniechęcić ludzi do bezżenności (podniesie podatków) i w jaki sposób zachęcić do robienia dzieci (wspierania rodzin które mają powyżej dwójki dzieci). Może Gierek brał pomysły z jego prac? Tam też wpadł na genialny pomysł, który przetrwał praktycznie do dziś, użycia w termometrze rtęci. Wcześniejsze termometry były nieprecyzyjne. Wewnątrz tamtego termometru nad pojemnikiem z wodą znajdowała się otwarta u dołu rurka, w której poziom wody zmieniał się wraz z wahaniami temperatury. Niestety, przyrząd ten reagował również na zmiany ciśnienia powietrza. 

Dobra ale co z tą kometą Halley'a? Badając zapiski z lat 1456, 1531, 1607, 1682, doszedł do wniosku że kometa pojawia się co 76 lat. Przewidział że znów kometa pojawi w się 1758 roku. Lecz się pomylił o rok. Kometa przelatywała 13 marca 1759 roku. Nie wiedział o tym że to jest ta sama kometa. Niestety nie mógł jej oglądać, ponieważ zmarł  14 stycznia 1742 roku.


niedziela, 22 marca 2015

Okawango - Ciekawa rzeka.

 Ostatnio pisałem o zaćmieniach, więc teraz przejdę do bardziej przyziemnego tematu. A mianowicie do rzeki. Bardzo ciekawej rzeki. A dokładnie Okawango. Rzeka ma długość 1600 km, czyli o prawie 600 km. jest dłuższa od Wisły. Ale czym ta rzeka różni się od innych? Praktycznie wszystkie rzeki mają ujścia, czy to w morzach, oceanach lub jeziorach. To ta rzeka nie ma takie ujścia. Dobra, dobra, ale gdzie znajduje się ta rzeka? Płynie przez trzy Afrykańskie kraje: Angolę, Namibii i Botswanę. Aby lepiej pokazać gdzie ona płynie pokazuję mapkę:


 Skoro ta rzeka nie ma ujścia, to gdzie się kończy? Kończy się na pustyni Kalahari. Wody na swoim końcowym odcinku coraz bardziej zwalniają, i tworzą rozlewiska i małe, podmokłe wyspy na których rośnie trawa i trzcina. Na delcie żyją niezliczone rodzaje ptaków, bardzo dużo innej zwierzyny, która żywi się trawą i rybami. Ale w delcie nie aż tak kolorowo. Są okresy suchsze. Wtedy zwierzyna przenosi się do bardziej im sprzyjającego terenu. Są też okresy wilgotniejsze, wtedy wody rzeki Okawango wylewają się poza koryto, zalewając pobliskie wsie.
  W 2014 delta rzeki Okawango została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO
Delta rzeki z Lotu Ptaka:

A tutaj jakieś ptaki zajadają się jedzeniem które dała im rzeka:


Zaćmienie Księżyca.

    Witam, witam, ciepło pozdrawiam.
    Wczoraj (20.03.2015 r.)  oglądaliśmy zaćmienie słońca. Fajna sprawa. Ale to nie o tym. 28 września, roku bieżącego, odbędzie się zaćmienie. Widoczne z Polski. I to całkowite. Ale tym razem księżyca. Co prawda takie zjawisko częściej występuje, niż zaćmienie słońca, ale i tak warto je zobaczyć. Do oglądania nie będzie nam potrzebny żaden przyrząd. Można śmiało oglądać je gołymi oczami. Jeżeli ktoś nie wie jak wygląda w tym czasie księżyc, to można powiedzieć że on się robi krwisto czerwony:



Ale kiedy występuje te zaćmienie? Występuje gdy ,,Ziemia znajduje się między Słońcem a Księżycem będącym w pełni i Księżyc „wejdzie” w stożek cienia Ziemi.". Dla lepszego zrozumienia tej wyciętej z Wikipedii definicji, przesyłam wam schemat:


Jeżeli ktoś nie widział i nie wie jak może wyglądać zaćmienie księżyca, podrzucam ten filmik:


Zaćmienie Słońca 20.03.2015 r.

    Zaćmienie słońca. Bardzo ciekawe zjawisko astronomiczne. Dane mi było oglądać je przez klisze do aparatu. Sprawdziła się świetnie. Koleje zaćmienie widoczne z Polski będzie w 2026 roku, tym że o mniejszym zasłonięciu słońca. Jeśli ktoś chce zobaczyć całkowite zaćmienie, to następne będzie 9 marca 2016 roku, widoczne z Indonezji. Natomiast 100% zaćmienie widoczne z Polski będzie 7 października 2135 w piątek. Ja i 99% osób czytających ten wpis nie dożyje tego dnia, a szkoda. Z ciekawych i popularnych zjawisk astronomicznych będzie można zaobserwować kometę Edmunda Halleya 28 lipca 2061 roku, czyli za 46 lat. Szkoda że zdjęcie zrobiłem słabym aparatem i to po fazie maksymalnej, ale zawsze coś :)